Tallinkowe porywy serca

Czy Wy mnie jeszcze pamiętacie? To ja Tallinka z Tallina. Pani Piesek, sukienka w delikatną łączkę, zielony berecik...Pamiętacie już , to miło.
U mnie tutaj w Tallinie czas się jakby zatrzymał. Wciąż spaceruję po pięknych, romantycznych uliczkach,

jadam w klimatycznych restauracyjkach, podziwiam piękne estońskie rękodzieło. Jest mi dobrze, mówiąc krótko. I właśnie tak beztrosko spacerując, dokładnie tą uliczką powyżej,  przypomniałam sobie o Tęczowych i tak mi się tkliwie i żarliwie zrobiło w sercu... i ...dlatego właśnie piszę. Jak zobaczycie jakiegoś Tęczowego to uściskajcie ją lub jego ode mnie bardzo ciepło proszę i przekażcie im, że jak tylko Tallin mi się znudzi to w trybie natychmiastowym teleportuję się do TREE...ale na razie to jest mi dobrze tutaj ! Oni na pewno to zrozumieją. Wiedzą, że Tęczowi zawsze kierują się porywami serca i że, co więcej, inaczej nie potrafią! Także to pewnie byłoby na tyle..A! jeszcze Was tylko poinformuję, że te kamienne tablice po lewej pochodzą z XIII, XIV i XV wieku. Pachną przeszłością. Z łatwością mogę sobie wyobrazić  alejki pełne ludzi w długich szatach, handlarzy stojących po bokach sprzedających wełnę i filcowe kapoty, dzieciaki biegające na boso...słyszę nawet śpiew trubadura...ojej zdaje się, że moje serce porywa mnie w przeszłość...lecę ... do usłyszenia....ślę naj...





Popularne posty